cie¿arówka wyjechała zza zakretu i oswietliła tego człowieka z
drugiej strony. Teraz, bezpieczna w ramionach Nicka, Marla z trudem chwytała oddech. Zdawała sobie sprawe, ¿e zachowuje sie irracjonalnie, desperacko wczepiona w kurtke Nicka. Powoli rozprostowała palce. Chciała sie od niego odsunac, ale jego silne ramiona trzymały ja mocno. 234 - Ju¿ dobrze - powiedział. - O co chodzi? Powiedz mi, co sie stało. - Prosze... pusc mnie. - Tego chcesz? - spytał niskim głosem. Marla spojrzała w jego ciemne jak noc oczy. Gdzies w głebi swojego ciała poczuła, ¿e chce czegos zupełnie innego, ¿e pragnie byc jak najbli¿ej niego, ale przełkneła sline i kiwneła głowa. Ograniczenia prędkości w Polsce na różnych typach dróg - Tak. Nick zwolnił uscisk i Marla wysuneła sie z jego ramion. Opadła na swoje siedzenie, starajac sie nie myslec o jego zapachu, sile jego rak, do której ju¿ zaczeła tesknic. Serce waliło jej jak młotem, a w głowie miała zamet. - Chce - powiedziała powoli - odzyskac swoje ¿ycie. Czymkolwiek ono jest. - Odwróciła głowe i spojrzała w okno. siłownia gocław warszawa Po szybie kretymi stru¿kami spływały króle deszczu. - Teraz w koncu przypomniałam sobie wypadek, pamietam, jak prowadziłam samochód, jak sie smiałam i rozmawiałam... potem wyjechałam zza zakretu i zobaczyłam cie¿arówke jadaca z przeciwnej strony, ale nie tylko. Na drodze było jeszcze cos. Ktos. Jakis me¿czyzna, tak mi sie wydaje. I nagle ten człowiek zaczał swiecic, jasno jak słonce. - Przebiegł ja dreszcz. - Cie¿arówka skreciła, a ja uderzyłam w barierke, a potem... a potem... - Zamkneła oczy, przera¿ona wspomnieniem tamtej chwili. - Jezu, Marla, nie musisz byc taka cholernie silna. To naturalne, ¿e reagujesz w ten sposób. - Znowu przyciagnał ja do siebie. Czuła jego oddech na swoich włosach. - Nie moge... to straszne... - Wyrzuc to z siebie. - Straciłam panowanie nad kierownica. Pam zgineła. - Marla przełkneła sline. Wiedziała, ¿e ju¿ zawsze bedzie miała w uszach ten straszny, rozdzierajacy krzyk agonii Pam Delacroix. - Nie... nie powinnam... -powiedziała, ale nie odsuneła sie od niego. 235 - Postaraj sie uspokoic. Marla zasmiała sie ponuro. - Czy to w ogóle mo¿liwe? - Prawdopodobnie nie. Ale spróbuj. Delikatnie poło¿ył sobie jej głowe na ramieniu. Czuła ciepło jego skóry. Tym razem sie nie opierała. Zamkneła oczy i słuchała silnego, miarowego bicia jego serca. Czuła, jak pieszczotliwie pogłaskał jej ramie. Zaczeła myslec o tym, jakby to było całowac go, dotykac w zakazane miejsca, le¿ec przy nim nago... o Bo¿e, nie wolno jej przecie¿ myslec o takich rzeczach. Mijały kolejne minuty, jakis samochód powoli przejechał obok nich i zniknał z drugiej strony waskiej uliczki.