- Pyta pani ze zwykłej ciekawości? - odparował. Jednocześnie zastanawiał się, co też
ona knuje. Chyba go nie uwodzi, skoro jeszcze pięć minut wcześniej była na niego zła? Przekona się, że nie pójdzie jej tak łatwo. - Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś robił listę kandydatek na żonę i skreślał je, gdy nie zdadzą egzaminu z literatury. - Uważam, że to całkiem niezła metoda. - A czy wspomniał pan, że woli bardziej dojrzałe kobiety? Panna Croft wygląda najwyżej na osiemnaście lat. - Nie uznaję limitów wiekowych. Napił się koniaku i z ulgą stwierdził, że ból głowy powoli ustępuje. - Ale kazał pan doradcy sporządzić listę. Uśmiechnął się leniwie i zauważył z satysfakcją, że panna Gallant przeniosła wzrok na jego usta. - Czy przyszła pani tutaj w jakimś konkretnym celu? Oczywiście innym niż wyrażenie zazdrości. siłownia gocław warszawa - Jak pan... W tym momencie otworzyły się drzwi. - Chciał pan się widzieć... - Za chwilę, panie Mullins. - Przepraszam, milordzie. Doradca wycofał się pospiesznie. - Coś pani zaczęła mówić, Alexandro - przypomniał jej Lucien. Tanie wycieczki weekendowe? - Nie wyrażę zazdrości, bo jej nie czuję. Podeszła do biurka, a po chwili wróciła na dawne miejsce. Ozdobiona perełkami suknia iskrzyła się w blasku ognia. - Więc po co pani przyszła? - szepnął. Puls mu przyspieszył. Ta suknia to mimo wszystko nie był błąd. - Chciałam zapytać, dlaczego gani pan kuzynkę i ciotkę za zachowanie, skoro pańskie jest dziesięć razy gorsze? Uśmiechnął się szerzej. - Aż dziesięć razy? Dziwne, że jeszcze w ogóle ktoś mnie toleruje. - Właśnie. - Proszę powiedzieć, co ma mi pani do zarzucenia. Odwróciła się do kominka. - Nie. - Dlaczego? - Bardzo dobrze pan wie, że denerwuje ludzi. Robi to pan celowo. Nie zamierzam sprawiać panu przyjemności, wymieniając starannie pielęgnowane wady. - Prawdziwy ze mnie diabeł. - Jest pan podły. Dodanie do opisu paru cech nie zmieni samego faktu. Lucien zmierzył ją wzrokiem. Znowu zaczęło go ćmić w skroniach. Prawdopodobnie przez całą jazdę do domu zastanawiała się nad tym, co mu powie. - Dlaczego uważa mnie pani za podłego? - spytał, odstawiając kieliszek. Był bardziej ciekawy odpowiedzi, niż się przed sobą przyznawał. - Po pierwsze, wciąż pan obraża i poniża swoje krewne. Praca Uniósł brew. - Są jeszcze inne zarzuty? - Tak. - Wyprostowała się i przeszyła go wzrokiem. - A mówię to tylko dlatego, że prosił mnie pan o naukę manier. - Istotnie. Proszę mówić dalej. - Panie Delacroix właśnie straciły najbliższą osobę, a pan nie okazuje im najmniejszego współczucia. Przerażający brak wrażliwości. - Mieszkają pod moim dachem, prawda? - zauważył, pochmurniejąc. - Dzięki świstkowi papieru, a nie pańskim uczuciom, co wyraźnie dał pan im do zrozumienia. Czy w ogóle złożył im pan kondolencje?